Koteria
Warszawa ( mapka )
ul. Chrzanowskiego 13
poniedz.-piątek: godz. 9–19
sobota 9–13

tel.: 535 870 225
szyld

Stażystki z Holandii w Koterii

Kiedy cała Polska przygotowywała się na Euro 2012, w Koterii również zapanował nastrój pełnego obaw wyczekiwania. Czy sprostamy wymaganiom? Czy poradzimy sobie językowo? Jak to zaplanować strategicznie, wszystko dograć? Wraz z rozpoczęciem mistrzostw Europy w piłce nożnej, my mieliśmy rozpocząć nasze własne zmagania na arenie międzynarodowej - podjęliśmy się organizacji wolontariatu dla zagranicznych gości. I, mimo naszych strachów, było świetnie!

Pierwsza grupa studentek zjawiła się ciepłego, letniego wieczoru i odebrane przez wolontariusza Krzyśka trafiły do swojego hotelu. Następnego dnia, zaopatrzone w fartuchy lekarskie i dobre nastawienie, kiedy przyszłam do pracy już czekały pod drzwiami ośrodka. Dziewczyny przyleciały z Holandii, z uniwersytetu w Utrechcie, na którym rozpoczynały czwarty rok medycyny weterynaryjnej. Nagle w gabinecie zrobiło się gęsto - do standardowego dwulekarskiego zespołu dołączyło aż pięć nowych osób! I to jeszcze szczebioczących w kompletnie niezrozumiałym języku.

Na początku musieliśmy przebrnąć przez szkolenie, zapoznanie z warunkami pracy i jej podstawowymi akcesoriami - kombinacją podbieraka i świętej cierpliwości, a do tego zręczności i przebiegłości. Dla dziewczyn to było coś całkiem nowego, praca z kotami wolnożyjącymi. W kraju ojczystym, z tego co opowiadały, problem bezdomności zwierząt został już niemal całkowicie wyeliminowany. Tu zostały zaskoczone, że nie każdego zwierzaka uda nam się wziąć w ręce, pobrać krew bez zastosowania siatki czy nawet posprzątać mu klatkę bez wstawienia specjalnej przegrody. Pierwsze dni studentki dzielnie ćwiczyły umiejętność podawania zastrzyków, uczyły się jak mową ciała nie dodawać pozostającemu w zamknięciu dzikusowi stresów. Do tego pozwalaliśmy sobie na pracę metodą burzy mózgów, gdzie z długiej listy badań diagnostycznych, jakie by zaleciły na zajęciach uczelnianych, zostawały dwa, góra trzy testy pozwalające nam na postawienie rozpoznania bez łapania kota kilkukrotnie w ciągu dnia.

Opuszczając Warszawę po dwóch tygodniach wydawały się być zadowolone. Przyznam ze skruchą, że dla najwytrwalszych przewidziane były niespodzianki w formie imprezy powolontaryjnej. Na to jednak pozwalam sobie spuścić zasłonę milczenia.

W sumie odwiedziło nas 20 studentów z Holandii i Belgii, w tym jedna lekarka weterynarii. Wszyscy szybko się uczyli, widać było, że chcą pomóc i sami się czegoś dowiedzieć, że ich własną inicjatywą było pojawienie się w ośrodku zajmującym się wdrażaniem techniki TNR, a nie był to przymusowy wyjazd na praktyki. Nawet ci początkowo nie do końca obeznani z kocią psychiką, narażeni na bezustanny, wielogodzinny i wielodniowy kontakt z naszymi pacjentami wyjeżdżając stwierdzali, że przyjmowania na wizytach pomiaukujących futerek już się nie boją.

W podziękowaniu za nasz czas im poświęcony - dostaliśmy materiały chirurgiczne i cenną wiedzę z cyklu "jak to się robi na zachodzie". Ku naszej radości, tak samo jak u nas. Nieodmiennie wszystkie grupy były zdziwione i pozytywnie zaskoczone, jak taki mały w gruncie rzeczy gabinet i mała ilość ludzi (phi! Nie poznali rzeszy naszych wolntariuszy :P) jest w stanie zorganizować sprawnie działającą inicjatywę, w dużej części samopozyskującą środki na działanie.
Nasi goście nie tylko pomagali nam w medycznych i zootechnicznych aspektach prowadzenia ośrodka - niektórzy mieli okazje pojechać z Ewą na nocną łapankę. To dopiero przeżycie! Bieganie po warszawskich uliczkach po zmierzchu, nawet dla kogoś z kraju, gdzie marihuana jest legalna, musiało być ekstremalnym przeżyciem!
W wolne weekendy zwiedzali muzea, starówkę, Kraków, Oświęcim. Pomagali też zaprzyjaźnionej z nami psiej fundacji Ostatnia Szansa i fundacji Znajdki, asystując też przy kastracjach tamtejszych podopiecznych.


Wyjeżdżali przeważnie uśmiechnięci i zadowoleni z wyboru Koterii na miejsce odbycia wolontariatu. Niejednokrotnie nie chcąc stracić kontaktu wymienialiśmy się mailami, zostawaliśmy "friendsami" na fb, dzięki temu wiemy, że bakcyl został skutecznie zaszczepiony - kilkoro studentów na miejsce staży po studiach wybrało schroniska. Czyli też polubili ten szczególny rodzaj satysfakcji zawodowej( i nie tylko). A dodatkowo, patrząc na listę chętnych zgłoszonych na wolontariat w tym roku, wnioskujemy, że musieli nam zrobić niezłą reklamę.
Izabela Piórkowska
szukaj: 
facebook
Fundacja dla Zwierząt ARGOS, 04-886 Warszawa, ul. Garncarska 37A, KRS: 0000286138
tel. 22 615 52 82 | e-mail: fundacja@argos.org.pl | http://www.argos.org.pl
Bank PEKAO SA 47 1240 6133 1111 0000 4808 5915
Ośrodek KOTERIA ul. Chrzanowskiego 13, Warszawa, tel. 535 870 225
Kierownik Ośrodka Anna Wypych: tel. 603 651 044 | Lekarz weterynarii Iwona Kłucińska-Petschl tel. 502 642 932